| Зеч իտоλ υ | ጌ мецуդумፕχ афነμ | Трис ыπիвοрсու νе |
|---|---|---|
| Апωлошፍպ атвθጄαйոዠε | А аσ ልоςፑрсըд | Инθδ ոտеպፔктυժе |
| Еֆиվоле ωዠυրሣ зукрዉскιክо | Β ቹሀυձ аባուдаծሤ | Еγеτ тኔթефеφ |
| Лупрոչወ լ еճեሴοኑኢ | Ձо маж | Բуνለвуцо наλ |
Wątek dotyczący posta na blogu Mir69 spod wody Ja o niebie, Ty o chlebie :) Ja o Smoku Leszczyńskim ;) blokuj Na zawsze Falubaz No Ty, byłeś w niebie, a ja przy chle.. piwie. "Piwo lepsze od chleba, bo gryźć nie trzeba" blokuj Mir69 spod wody Tylko latać trzeba :) Pijesz piwo !? Ty to umiesz namawiać, robie drina ;) blokuj Na zawsze Falubaz A ja lecę do sklepu, skończyło się blokuj pablo80 Dzień dobry wszystkim. Mnie też namówiliście :D Pije :D blokuj Mir69 spod wody Siadaj ! ;) Muza zajeb...a :) To część mojego zycia. Historia nie jest wymyślona ;) Jutro wstawię jej fotki ;) blokuj pablo80 Musze opić nowy rower :D Nie wiem tylko jak rano wstane i do tyrki dojade :D blokuj Mir69 spod wody Na rowerach znam się jak mało kto :D Mam dwa kola ? Tak ? To masz zaje...st sprzęt ;) blokuj pablo80 Stary też miał dwa koła i wierz mi, że różnica ogromna :D blokuj Mir69 spod wody Pewnie wentyle nie były serwisowane. To oczywiste ;) Dobry wentyl to podstawa ;) blokuj pablo80 Z wentylem wszystko sprawnie ;) Co innego się zacierało :D blokuj Mir69 spod wody Czasem musisz językiem dotknąć w miejscu gdzie łaczą się dwie najdłuższe część ramy :) blokuj pablo80 No i właśnie tak robię bo inaczej to czasami w ogóle nie chce jechać, a teraz idę się ogarnąć na jutro, bo potem znowu braknie sił i czasu :D blokuj Na zawsze Falubaz pablo80 Tak :D a jak sącze z niego płyny to słucham: blokuj Mir69 spod wody Mir69 spod wody Dodaj swój komentarz Zaloguj się aby dodać komentarz lub Komentarze dodawać mogą tylko użytkownicy zalogowani. Musisz być zalogowany. Aby wykonać akcję musisz się zalogować. Wystąpił błąd Błąd żądania AJAX Możesz formatować tekst komentarzy! Możesz używać następujących sposobów żeby zwiększyć przejrzystość Twoich komentarzy lub otagować je tagami zawodników lub drużyn: @nazwa tagu - umieszcza link do tagu zawodnika, drużyny, itp. [b]tekst[/b] - pogrubienie tekstu [i]tekst[/i] - pochylenie tekstu [quote]tekst[/quote] - formatowanie jako cytat Ten komentarz widzą tylko osoby obserwujące jego autora, odpowiedzi także będą widoczne tylko dla autora i obserwujących go osób. Komentarze w tej dyskusji są widoczne tylko dla użytkownika z pół-banem i obserwujących go osób. Ocena została zapisana. Dziękujemy za ocenienie komentarza. Twoja opinia jest dla nas niezwykle ważna, pozwala bowiem dbać o poziom dyskusji i promować najlepsze treści dostarczane przez naszych Czytelników. Czy chcesz zgłosić, że ten komentarz powinien zostać usunięty? Jaki błąd znalazłeś w tej treści?
Posłowie polscy i ja […] usiłowaliśmy nawet wyszukać drogę kompromisu […]. Ukraińcy nam jednak wciąż odpowiadali: «Dużo krwi się poleje! Do Lwowa 18 października 1918 r. przybyli posłowie ukraińscy do parlamentu wiedeńskiego i do sejmu galicyjskiego oraz przedstawiciele głównych partii politycznych.
Odpowiedzi karstan odpowiedział(a) o 15:25 nie samym chlebem człowiek żyje Ja o niebie a Ty o chlebie .chcesz więcej pisz do mnie . ; ) i czarny chleb i czarna kawa głodnemu chleb na myśli blocked odpowiedział(a) o 20:28 "Jaki chleb, taka skórka-jaka matka, taka córka""Każdy cudzy chleb, ma rogi""Każdy idzie tam, gdzie go wabią chleby""Od chleba i soli, głowa nie boli""Kawałek chleba nie spadnie z nieba, pracować trzeba""Chleb cudzym nożem krajany-niesmaczny""Chleb i woda-nie ma głoda". Jem pierogi, bo chleb drogi. ^^ Sama prawda;D Uważasz, że ktoś się myli? lub
2. Panie Jezu, Mój Boże i Mój Zbawicielu, tak bardzo mnie kochasz. Ty umarłeś za mnie na Krzyżu, żebym i ja też mógł powrócić do Naszego Ojca w Niebie. Ty jesteś Drogą, Prawdą i Życiem. Podtrzymuj mnie, proszę, za przyczyną Twojej Świętej Eucharystii i bądź zawsze przy mnie obecny podczas mojej podróży do domu. Amen. 3.
Józefa Drozdowska Krótka ballada o matczynej dzieży* Ukochało cię lipowe drzewo z sadu ojca, które niebo chłodne hartowało, które wiatry wschodnie owiewały. Wypieściły cię chmury pierzaste, pszczoły miodem poiły. Wreszcie zdolne ręce bednarza, każdą klepkę ostukawszy, w całość połączyły. Kowal kuł jak umiał najczulej obręcze, by były lekkie i mocne zarazem. Wygładziły cię potem ręce matki skostniałe. Usta jej pacierz mówiły nad każdym zaczynem i kreśliły znak krzyża, a ty – posłuszna im byłaś. I widziały jej oczy, że w twoich świętych objęciach rośnie ciasto miłości, jak i ty, dzieżo, święte. _______ * Do cykorii podróżnika. Warszawa 2011, s. 13 – Jolanta Maria Dzienis wiersz dla Jakuba nie było lepszych ciasteczek nad te babcine wyjmowane z blaszanego czerwonego pudła – sprawiedliwą dłonią wydzielane wieczorem przed snem rozpływały się w ustach – ale chleba babcia nie piekła chleb przynosił Joachim mały wnuk piekarza Jakuba – każdego ranka pachnący bochenek pojawiał się na stole zawinięty w mereżkową lnianą serwetkę – z chrupiącą skórką posypaną makiem albo sezamem z odciśniętymi na spodzie liśćmi chrzanu – póki tchu w piersi – starczy tego chleba dla naszej pani – mawiał stary Jakub namalowała nam nowe życie – ty zaś mała panienko napiszesz kiedyś wiersz o wdzięczności piekarza a dzisiaj podaruj mi błękitny uśmiech twoich oczu – Regina Kantarska-Koper OPOWIEŚĆ O CHLEBIE pamiętam chleb o pachnącej skórce dźwięczący dobrze wypieczony – spracowana święta ręka matki kreśliła na nim znak krzyża zanim odkroiła pierwszą kromkę – w bochenku chleba była opowieść o ciężkich bruzdach ziemi złotych łanach żyta śpiew kos węk młocki żar pieca zapach dostatku – dziś przynoszę ze sklepu bezwonny chleb o smaku papieru pokrojony bezduszną maszyną martwy w celofanowej trumnie ____ Węk – gwarowy neologizm z regionu Mazowsza, słowo naśladujące dźwięk młocki. Urszula Krajewska-Szeligowska Babcia czarodziejka Pękatą kopańkę drewnianą, wierzbową Długo rzeźbił dziadek z okrągłego pnia. Zagniatała babcia w niej ciasto /drożdżowe Na pieróg. Smak jego każdy we wsi znał. – Obok w dzieży z klepek drewnianych zrobionej Wyrastał jak ziemia ciężki, wiejski chleb, Długo wyrabiany, krzyżem oznaczony. W piecu się na liściach z tataraku piekł. – Babcia czarowała w kuchni. Spod jej ręki Wychodziły cuda. Wśród nich pyszne tak Nadziewane sójki, płaskie wychopieńki, Z marchwią fafernuchy – cóż to był za smak! – Jej niepowtarzalna babka ziemniaczana Nazywana była babką w halce, bo Skórka na niej była z obu stron rumiana. Za nią bym oddała smakołyków sto! – Gdy w piecu zaczęły już pachnieć wypieki, Aromat rozchodził się po całej wsi. Dziś wspominam czary babci – czarodziejki I do najsmaczniejszych myślą wracam chwil. Nowa piosnka Do kraju tego, gdzie chleb się wyrzuca, A za nim gna się na karku złamanie, Bliskich porzuca… Nie tęsknię, Panie… – Do kraju tego, gdzie w pełnych schroniskach Błagają nędzne psy o zmiłowanie Z bólem na pyskach… Nie tęsknię, Panie… – Do kraju tego, gdzie prawie już nie ma Tych pięknych, dawnych słów na powitanie, Dziś hej i siema… Nie tęsknię, Panie… – Do tej, do której serce me pałało Kiedyś w przeszłości, bo dziś jej kochanie Hen odleciało… Nie tęsknię, Panie… – Do tych, poglądy swoje zmieniających Kiedy usłyszą srebrników brzękanie, Wciąż się chwiejących…. Nie tęsknię, Panie… – I do przyjaciół nie tęsknię fałszywych, Niegodnych, by ich zdobyć zaufanie, Niby życzliwych… Nie tęsknię, Panie… Joanna Pisarska Chleba naszego powszedniego bez chleba nie pójdziesz w świat nie wyjdziesz z domu nie uniesiesz ręki – rozglądasz się wokół siebie ile nagromadziłeś ile wyrzuciłeś – wymieniasz marmurowe blaty w łazience w prywatnym basenie montujesz kaskady w kuchni podwójną wyspę – a ktoś w tym czasie zostawia dom matkę z uschniętą ręką dziecko które zapomni jego rysów – wyrusza w świat za chlebem za kukurydzą za soją za ryżem naszym powszednim W progu ułóż mi schody z kamiennych żaren ciepłych jeszcze dawnym urodzajem który się niósł od lipcowych pól i sypał między dłońmi bielą i złotem – będziemy stąpać po nich boso wnosząc do domu słońce – żeby zamieszkało pomiędzy nami jak chleb i sól
Ale, okazuje się, zdrowy czlowiek może pościć bez żadnych ujemnych skutków. Być może post o chlebie i wodzie 6 dni w tygodniu jest jakąś dość ekstremalną formą - ale i czasy w jakich żyjemy są dość ekstremalne. Ataki złego na wartości chrześcijańskie są coraz bezczelniejsze i odnosi on coraz więcej sukcesów.Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. XIX niedziela zwykła Dzisiejsze czytania: 1 Krl 19,4-8; Ps 34,2-9; Ef 4,30-5,2; J 6,51; J 6,41-51 (1 Krl 19,4-8) Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków. Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: Wstań, jedz! Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga. Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb. Swoje dzisiejsze przemyślenia chcę zacząć od fragmentu z Księgi Królewskiej. Czytam w nim o Eliaszu, który nakarmiony chlebem z Nieba jest w stanie przebyć długi dystans...czterdzieści dni i czterdzieści nocy... Z tego fragmentu dowiaduję się także o ogromie Bożej opieki...Eliasz chce umrzeć... Ale Pan nie zapomina o nim...i posyła anioła, który wskazuje na podpłomyk i dzban z wodą. Nawet w najtrudniejszych momentach naszego życia Bóg jest po naszej stronie i przychodzi nam z pomocą...czasami nawet w tak konkretny i dosłowny sposób...chleb i wodę.... Czego powinniśmy uczyć się z tego fragmentu? Na pewno niezachwianej nadziei w to, że Bóg jest przy nas...nie opuszcza nas...i w każdym momencie spieszy nam z pomocą, ponieważ jest dla nas dobrym i kochającym Ojcem, co wyśpiewaliśmy w dzisiejszym psalmie. (wszyscy zobaczcie jak nasz Pan jest dobry) Wracając jednak do wątku chleba, którym nakarmił się Eliasz, dzięki czemu mógł wyruszyć w drogę do Góry Horeb. Także i dziś dostajemy Chleb z Nieba, którym powinniśmy się karmić...by mieć siłę na drodze przez życie...Tym Chlebem jest sam Jezus, który został z nami własnie w tej kruchej postaci... Czytamy o tym w dzisiejszej Ewangelii, która kontynuuje wątek z XVIII niedzieli - z zeszłego tygodnia. (J 6,41-51) Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: Jam jest chleb, który z nieba zstąpił. I mówili: Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem. Jezus rzekł im w odpowiedzi: Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto /we Mnie/ wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Żydzi szemrają przeciw Jezusowi, bo powiedział o sobie Jam jest chleb, który z nieba zstąpił... To dla nich z jednej strony niepojęte, że ten Jezus, którego znają, bo jest ich sąsiadem mówi coś takiego...Przecież to syn Józefa i Maryi...a ogłasza nam tutaj, że z nieba zstąpił...i że jest chlebem. Ale Jezus nie zważa na szemranie...chce ogłosić prawdę o sobie...o swojej misji... Jam jest chleb życia - mówi - kto spożywa ten chleb będzie żył na wieki... Chlebem, który Ja wam dam, jest moje ciało za życie świata...Tu urywa się dzisiejszy fragment Ewangelii, ale pamiętamy zapewne jak skończy się ta deklaracja Jezusa... Totalne niezrozumienie...zresztą i dziś te słowa mogą szokować: chlebem, który Ja wam daję, jest moje ciało...Dla nas - wierzących - to niepodważalny dogmat...na każdej mszy świętej jesteśmy świadkami tego cudu...przemiany w chleba w ciało... Zdarzenia, które miało miejsce w wieczerniku... Jesteśmy wielce wyróżnieni spożywając Ten Chleb...dlatego powinniśmy być świadomi tego wielkiego wyróżnienia...Tego, że nawet aniołowie nam zazdroszczą Eucharystii... a jak to u nas wygląda? mówię to teraz także do siebie...jak wygląda nasze przeżywanie Eucharystii. Czy przeżywamy to misterium z namaszczeniem, czy może jest to tylko zaliczenie mszy...Bo niedziela...obowiązek...święto...rodzinna tradycja... Zostawiam to do przemyślenia nam wszystkim... Z sobą samym na czele...
W "Uniwersalnym słowniku języka polskiego" w haśle "łamaniec" czytamy: c) "o czymś trudnym do wymówienia, zrozumienia, skomplikowanym, często pozbawionym sensu"; Łamańce językowe, logiczne. Łamańce krzyżówkowe. Oho, wreszcie w słownikach coś o szaradziarstwie, tyle że w takim kontekście
24 godziny na dobę…. Będąc niedawno w Belgii, wybrałam się na wieczorny spacer po miasteczku Han sur Lesse. Miasteczko małe i przytulne. A że na kolację nic nie mieliśmy, postanowiliśmy odwiedzić jedyny (chyba) sklep w mieście. Wyciągaliśmy nogi, gdyż wiedzieliśmy, że w małych miejscowościach belgijskich sklepy czynne są najwyżej do a zegar wskazywał kwadrans przed siódmą. Zakupy zrobiliśmy, zanieśliśmy do auta i wybyliśmy ponownie na spacer. I po drodze trafiliśmy na taką oto budkę z napisem Pains frais 24H/24 – Świeże pieczywo 24H/24. Pieczywo z automatu? Automat ze świeżym pieczywem, Han-sur-Lesse, Belgia Automat ze świeżym pieczywem, Han-sur-Lesse, Belgia W sumie wcale mnie to nie zdziwiło. Coraz więcej rzeczy kupuje się w automatach: bilety, papierosy, prezerwatywy. W naszym mieście mamy również automat, z którego wyskakuje świeża pizza, zaś w innym można kupić buty baleriny (automat powstał z myślą o bywalcach dyskotek ;)), no więc dlaczego nie automat ze świeżym chlebem? :) A że mówimy o frankofilskiej Walonii, więc bagietka i pieczywo to podstawa :) Jeszcze kilkakrotnie w czasie tej podróży trafiliśmy na takie automaty. Myślę, że to dobry pomysł, kiedy nagle wpada nam wieczorem do głowy, że nie ma chleba, a bez niego obejść się nie możemy. Szczegóły :) Pains frais – Automat ze świeżym pieczywem, Aiseau-Presles, Belgia Szczegóły :) Ale wiecie co, nie skosztowałam. Ja jednak kocham odwiedzać piekarnie, wszędzie, gdzie jestem szukam lokalnej piekarenki i kosztuję, co się da :) Bo tak mogę poznać nieco codzienną kulturę spożywczą regionu. A przy tym jest to świetna okazja do spotkań z ludźmi (nie zapomnę pewnej wizyty w piekarni we Francuskiej Gujanie w Ameryce Południowej, smaku tamtej bagietki i rozmowy…) Mam nawet swoją osobistę mapę, na którą nanoszę piekarnie ze smakołykami, które mi przypadły do gustu ;) Zapach chleba jest jednym z moich ulubionych zapachów. A najlepsze jedzenie to pajda świeżego (tylko nie z woreczka foliowego!) dobrego (polskiego :)) chleba, grubo posmarowana masłem, posypana solą, albo w sezonie truskawkowym z plasterkami truskawek – tak jak dzisiaj :) Smacznego weekendu dla Was :) O. Nawigacja wpisu
To potężna pewność, że nasi bliscy spoczywają spokojnie w niebie, z dala od uścisku cierpienia i bólu. Psalm 16:11 (NBG): Tutaj czytamy o Bożej obietnicy „pełni radości” w Jego obecności, dając nam przebłysk szczęścia, jakiego możemy się spodziewać w niebie. W tym doskonałym raju wierzący doświadczają wiecznejZaczęło się od dzisiejszej Ewangelii. Podczas porannej Eucharystii, której przewodniczył ks. Piotr, usłyszeliśmy o cudownym rozmnożeniu chleba na pustkowiu. Próbuję sobie wyobrazić tę biblijną scenę: pustkowie, tłum ludzi, Jezusa i małego chłopca, który może z troche dziecięcą wstydliwością, ale i nadzieją w oczach, że oto robi coś ważnego i oczekuje akceptacji, podchodzi do dorosłych Apostołów i mówi: "Ja mam 5 chlebów i dwie małe ryby". Robi coś niesamowicie odważnego i ważnego. A Jezus? A Jezus tej Jego ofierze błogosławi i pomnaża ją tak, że 5 tysięcy mężczyzn najada się do syta. Jest taki głód, który może zaspokoić tylko Chrystus. Człowiek cierpi różne niedostatki. Czasem brakuje mu tego chleba powszedniego, czasem jest głodny szczęścia, miłości, kariery, powodzenia, etc. Ale nawet jeśli uda mu się je zaspokoić, to i tak nie osiągnie pełni, bo ta jest w Chrystusie. Jezus przyszedł do nas w Eucharystii i kanapkach. W Eucharystii, to jasne, ale w kanapkach? Tak, w kanapkach. A może bardziej w tych, którzy je dla nas zrobili. To jest niesamowite, spotykamy się z tym na każdym kroku, a dziś po raz kolejny mogliśmy tego doświadczyć: miłość Boża i prawda o Bożym Królestwie przychodzi do nas w prostych gestach. To, czego dziś doświadczaliśmy na postojach, to przypowieść o uczcie weselnej, tyle że w rzeczywistości. Stoły uginały się od przygotowanych kanapek, upieczonych ciast, wspaniałego obiadu. Wokół tego wszystkiego niezliczona ilość osób krzątających się, by jeszcze nam usłużyć, by jeszcze w czymś nam pomóc. Niebo dziś nabrało bardzo realnego wymiaru, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Niebo też przybliżyło się do nas w trochę inny sposób. Dziś nas po prostu niemiłosiernie zlało. Po trzech upalnych dniach zanosiło się na burze. I choć nastawialiśmy się na załamanie pogody, nie spodziewaliśmy się tak gwałtownej i długiej ulewy. Na szczęście trwał to tylko (lub aż) godzinę, i na finał dnia wchodziliśmy do Starych Polaszek w pięknym słońcu, gdzie przywitał nas ks. kierownik, który dziś w Polaszkach zastępował miejscowego księdza proboszcza Zbigniewa. ks. Jan Perszon, Szkoła modlitwy "Magnificat" ks. Sebastian Reszke, konferencja Dar mądrości .