Listen online to MISART - Zbigniew Kaczmarczyk - Most Na Rzece Kwai and see which albums it appears on. Scrobble songs and get recommendations on other tracks and artists. Dwie godziny drogi od Bangkoku, w niewielkiej miejscowości Kanchanaburi położonej w samym sercu dżungli, wznosi się jeden z najsłynniejszych mostów świata. Dramatyczna historia jego budowy stała się znana za sprawą oscarowego dzieła Davida Leana. Oto most na rzece Kwai – symbol II wojny światowej na Dalekim Wschodzie i japońskich zbrodni wojennych. Dzieje budowy Kolei Tajsko-Birmańskiej, powszechnie znanej jako Kolej Śmierci, to jedna z najczarniejszych kart II wojny światowej w Azji Południowo-Wschodniej. Dramatyczna historia zainspirowała francuskiego jeńca Pierre’a Boulle do napisania powieści „Most na rzece Kwai”. Na jej podstawie w 1957 r. David Lean nakręcił jeden z najlepszych dramatów wojennych wszech czasów, który zdobył siedem Oscarów i stał się klasyką wojennego kina. Dzięki niemu cały świat dowiedział się o tragicznych losach alianckich jeńców wojennych wziętych do niewoli przez Japończyków. Niestety ich losy były o wiele bardziej tragiczne niż zostało to przedstawione w filmie (który notabene nakręcono na Sri Lance, a nie w Tajlandii). Ani powieść, ani film, nie wspominają także, jak wielu azjatyckich robotników straciło życie przy budowie kolei… Budowa Kolei Śmierci rozpoczęła się w czerwcu 1942 r. Japończycy, którzy już na początku wojny kontrolowali duży obszar Azji Południowo-Wschodniej, zaczęli przygotowywać się do ataku na Indie Brytyjskie. Kiedy działania aliantów prowadzone w okolicy Singapuru i cieśniny Malakka zablokowały drogi morskie w tym rejonie, Japończycy przystąpili do budowy monumentalnej linii kolejowej, która miała mieć kluczowe znaczenie dla szybkiego transportu wojsk, broni i amunicji z Tajlandii do wojsk japońskich stacjonujących w Birmie. W czasie największego wykorzystania kolei Japończycy wysyłali dziennie średnio 6 pociągów dostarczających zaopatrzenie i wojska na birmański front. fot. Linia kolejowa o długości 415 km miała połączyć Bangkok w Tajlandii i Rangun w Birmie. Czas budowy kolei, która biegła serpentynami przez dżunglę i przełęcze górskie obliczono na pięć lat, ale Japończycy wydali rozkaz, by linia kolejowa została ukończona w ciągu… 12 miesięcy! (w rzeczywistości trwała 16 miesięcy, do października 1943 r.). Do budowy 260-kilometrowego odcinka w Tajlandii jako siłę roboczą wykorzystano 60 tys. alianckich jeńców wojennych oraz 250 tys. robotników z Azji. źródło: Aby zbudować linię kolejową więźniowie karczowali dżunglę i przebijali tunele przez skały, budowali nasypy, kładli trakcje i wznosili mosty. Najtrudniejszym odcinkiem była budowa torów przez przełęcz Hellfire Pass, 80 km od Kanchanaburi. Przez 18 godzin na dobę jeńcy wykuwali w litej skale tunel przy pomocy prymitywnych narzędzi. W świetle pochodni oświetlających miejsce pracy wyglądali jakby znaleźli się w czeluściach piekła, stąd nazwa tego odcinka: „Przejście Ognia Piekielnego”. fot. Zoe Goodacre – CC Niewolnicza, nadludzka praca, głodowe racje żywieniowe i spartańskie warunki sprawiały, że liczba ofiar lawinowo rosła z dnia na dzień. W dodatku gorący i wilgotny klimat sprzyjał rozwojowi malarii, cholery i dyzenterii. Japończycy traktowali jeńców przedmiotowo – niczym wymienialne narzędzia pracy. Najtrudniejsze odcinki budowano kosztem jednego życia za jeden kolejowy podkład… Stąd właśnie wzięła się nazwa „Kolej Śmierci”… Na trasie Kolei Śmierci zaplanowano około 300 wiaduktów, estakad i mostów. Jednym z nich był most na rzece Kwai o numerze 272 i długości 346 m, który przeszedł do legendy za sprawą wspomnianego już słynnego dramatu wojennego. Stalowe elementy mostu sprowadzano z Jawy i montowano przy użyciu bloków i lin. Jednak budowla uwieczniona w powieści i w filmie znajdowała się nieco dalej na północ i dziś już nie istnieje. Most, który stanowił kluczowy punkt linii kolejowej, został zbombardowany przez amerykańskie lotnictwo 2 kwietnia 1945 r. Most na rzece Kwai, który dziś oglądamy, wsparty na masywnych filarach, z charakterystycznymi łukowatymi przęsłami po bokach i kanciastymi pośrodku, to rekonstrukcja, odbudowana w ramach reparacji wojennych przez Japończyków. Do słynnego mostu dopłynęłam tratwo-restauracją holowaną przez łódź motorową. Rejs po rzece Kwai trwa niecałą godzinę i prowadzi przez malowniczą okolicę. Ścieżka dźwiękowa z filmu, z charakterystycznymi gwizdami, która nagle rozbrzmiała z głośników na tratwie to znak, że dopływamy do azjatyckiego pomnika II wojny światowej. Po moście zawsze spaceruje mnóstwo turystów. Ale uwaga, dwa razy dziennie przejeżdża tędy pociąg! Jeśli właśnie znajdujecie się na torach, można schronić się na jednym z wielu balkoników umieszczonych między przęsłami. Każdego roku, na przełomie listopada i grudnia, odbywa się tu Festiwal na Rzece Kwai – huczne święto upamiętniające atak aliantów na most. Towarzyszy mu wspaniałe widowisko świetlne, któremu wtórują dźwięki muzyki, imitujące odgłosy nalotu bombowego. Spektakl jest bardzo popularny, dlatego miejsca trzeba zarezerwować z dużym wyprzedzeniem. Liczbę ofiar głodu, chorób i wyczerpania podczas budowy Kolei Śmierci szacuje się na 16 tys. alianckich jeńców wojennych i 100 tys. cywili. Wielu ofiar nie udało się zidentyfikować. Niestety historia niewiele miejsca poświęca bezimiennym azjatyckim robotnikom… Na Cmentarzu Wojennym w Kanchanaburi spoczywa 6982 alianckich żołnierzy, głównie Holendrów, Brytyjczyków i Australijczyków. Ciała żołnierzy amerykańskich przeniesiono na cmentarz wojskowy Arlington w Waszyngtonie. Pieczę nad cmentarzem w Kanchanaburi sprawuje Komisja Grobów Wojennych Wspólnoty Brytyjskiej i trzeba przyznać, że robi to doskonale. Nekropolia jest wyjątkowo zadbana, trawniki idealnie przystrzyżone, a proste, identyczne tablice nagrobkowe lśnią w blasku słońca. Można w zadumie pospacerować między rzędami grobów i przyjrzeć się napisom na pamiątkowych tablicach. Widnieją tam nazwiska, daty, nazwy oddziałów, gdzieniegdzie leżą chorągiewki. Większość żołnierzy nie miała więcej niż 30 lat… Tam, gdzie brakuje nazwiska, wyryto tylko słowa: „Człowiek, który oddał życia za kraj”… Niestety azjatyccy robotnicy nie zostali w taki sposób upamiętnieni… Tuż obok cmentarza jenieckiego mieści się Muzeum Kolei Tajsko-Birmańskiej. Muzeum wykorzystuje techniki interaktywne, dioramy i makiety prezentujące model trasy Kolei Śmierci w dolinie rzeki Kwai, zdjęcia z budowy linii kolejowej, makietę szpitala obozowego, czy też eksponaty, listy do rodzin i inne pamiątki przekazane przez byłych więźniów (w muzeum nie wolno robić zdjęć). By uzmysłowić sobie piekło tamtych czasów warto odwiedzić także Muzeum Wojenne JEATH założone w 1977 r. na terenie kompleksu świątynnego Wat Chai Chumphon. Nazwa muzeum to skrót od pierwszych liter krajów, których obywatele budowali Kolej Śmierci: Japonia, Anglia (England), Australia/Ameryka, Tajlandia, Holandia. Na muzealną ekspozycję składają się przedmioty codziennego użytku, wzruszające listy do rodzin, szkice i obrazy przedstawiające katorżniczą pracę oraz tortury, jakim poddawali jeńców Japończycy. Eksponaty zostały umieszczone w trzech bambusowych chatach, które odzwierciedlają spartańskie warunki życia oryginalnego obozu jenieckiego. Muzeum JEATH nie należy mylić ze znacznie nowszym i prywatnym Muzeum II Wojny Światowej (World War II Museum) mieszczącym się tuż obok mostu, którego ekspozycja ma ponoć niewiele wspólnego z wojną i nie jest godna uwagi. Przejazd fragmentem Kolei Śmierci jest dziś atrakcją turystyczną. 77-kilometrowa trasa wiedzie z Kanchanaburi do stacji Nam Tok. Ja przejechałam krótszy odcinek: z Wang Pho do Thakilen. Podróż nie trwa długo, jednak, gdy mamy w pamięci tragiczną historię tej kolei, wywołuje duże emocje. Niewygody pociągu trzeciej klasy (drewniane siedzenia i wentylatory zamiast klimatyzacji) rekompensują wspaniałe widoki za oknem. Bo, paradoksalnie, okupiona życiem tysięcy ludzi trasa jest bardzo malownicza, droga wije się przez środek gęstej dżungli i wzdłuż doliny rzeki Kwai. fot. calflier001 – CC W pociągu panuje radosny gwar, błyskają flesze aparatów, trudno oprzeć się wrażeniu – podobnie jak na słynnym moście – że ludzki dramat miesza się tu z komercją… Przejeżdżając tą trasą pozwólmy sobie na chwilę zadumy nad losem ludzi, którzy za linię kolejową zapłacili najwyższą cenę… Pozostając w kręgu tych tragicznych wydarzeń polecam także film „Droga do zapomnienia” (The Railway Man) – opartą na faktach historię byłego więźnia obozu jenieckiego (w tej roli Colin Firth) pracującego przy budowie Kolei Śmierci, który wyrusza do Tajlandii na poszukiwanie swojego dawnego oprawcy. Część scen filmu rozegrała się w Kanchanaburi. Po wizycie w tym miejscu film nabiera szczególnego znaczenia… (Visited 2 666 times, 1 visits today)
Listen online to Malcolm Arnold - Most na rzece Kwai and find out more about its history, critical reception, and meaning.
{"type":"film","id":31647,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Most+na+rzece+Kwai-1957-31647/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Most na rzece Kwai 2012-10-24 17:07:11 ocenił(a) ten film na: 9 jaką melodie nucą Brytyjczycy jak idą przez most i na początku filmu? ona jest bardzo znana ale nie kojarze nazwy.?Jeden z najlepszych filmów wojennych ! kRis ocenił(a) ten film na: 10 Kubyra "Marsz pułkownika Bogey'a " / "Colonel Bogey March" Kubyra Gdybys oladal zuzel to bys wiedzial kiedys to był hymn tej dyscypliny Kubyra ocenił(a) ten film na: 9 bytomas niestety , nie interesuje mnie żużel. Kubyra GustGustaw85 Ciekawostka. Kompozytorem tego marsza nie jest autor muzyki do filmu Malcolm Arnold lecz Kenneth J. Alford Madzia34 Dziś obejrzałem "Agatha i morderstwa o północy" - i tam pojawił się wątek wiadomego marsza. Że akcja "Agathy..." toczy się w latach 40-tych to uznałem to za mocno dziwne, że ktoś nucił tan właśnie tę melodię. Ale po Twojej Madziu podpowiedzi: wszystko jasne... :)
Listen online to z filmu Most Na Rzece Kwai - Most Na Rzece Kwai and see which albums it appears on. Scrobble songs and get recommendations on other tracks and artists. Most na rzece Kwai – Kolej śmierci Przeprawa przez rzekę Kwai jest istotnym punktem Kolei Birmańskiej, liczącej w sumie 415 km (263 km w Tajlandii i 152 km w Birmie), która niegdyś łączyła Bangkok i Rangun. Trasa powstała w latach 1942-1943. Ideą przyświecającą jej budowie było znaczne przyspieszenie dostaw zaopatrzenia dla żołnierzy japońskich stacjonujących w Birmie. W czasie, gdy alianci kontrolowali Cieśninę Malajską, miało to kluczowe znaczenie dla okupacji zachodniej części Półwyspu Indochińskiego oraz planowanej inwazji na Indie Brytyjskie. Budowa kolei, projektu japońskich inżynierów, była ogromnym przedsięwzięciem pod każdym względem. Trasa wiodła przez wyjątkowo nieprzystępne tereny, charakteryzujące się mocno zróżnicowaną rzeźbą i porośnięte gęstą, tropikalną dżunglą. Związane z tym problemy logistyczne uniemożliwiały użycie ciężkich maszyn, zatem cała trasa musiała powstać przy pomocy siły ludzkich mięśni, zaś jedynym dostępnym środkiem transportu były słonie. Początkowo budowa posuwała się w mozolnym tempie, a na jej ukończenie przewidywano aż 5 lat pracy. Sytuacja zmieniła się diametralnie po kapitulacji wojsk alianckich w Singapurze, na skutek czego do niewoli trafiło 68 000 żołnierzy. Po zaangażowaniu do pracy jeńców wojennych oraz ponad 300 000 cywilnych niewolników, tempo realizacji wzrosło niemal czterokrotnie, a budowa została ukończona pod koniec 1943 roku, po zaledwie 16 miesiącach. Most na rzece Kwai jest chętnie odwiedzanym miejscem, fot. Konrad Korycki Za sukces Japończyków, robotnikom przyszło zapłacić ogromną cenę. Mordercza praca w gęstej, zalewanej deszczem, malarycznej dżungli, wysokie temperatury, brak pożywienia, choroby i nieludzkie traktowanie przez japońskich żołnierzy kosztowało życie ok. 100 000 robotników i 16 000 jeńców. Oznacza to, że każdy kilometr Kolei Birmańskiej został okupiony śmiercią ok. 280 ludzi, zaś w sumie przy jej budowie życie oddał niemal co trzeci robotnik, nadając tym samym trasie niechlubne miano Kolei Śmierci. Most na rzece Kwai znajduje się ok. 5 km na północ od miasta Kanchanaburi, będącego stolicą prowincji o tej samej nazwie. Jest w istocie jednym z ok. 300 obiektów mostowych wzniesionych na całej trasie kolei. Nie cechują go specjalne walory architektoniczne, piękne widoki czy nietypowa historia. Co więc czyni go miejscem pielgrzymek tysięcy turystów z całego świata? Widok na okolicę, fot. Michał Wochniak Most na rzece Kwai – Magia kina Powodem jest kultowy dziś dramat antywojenny z 1957 roku pt. „Most na rzece Kwai”, będący głośną ekranizacją książki o tym samym tytule, pióra francuskiego pisarza Pierre’a Boulle’a. O sukcesie filmu w gwiazdorskiej obsadzie niechaj świadczy fakt nagrodzenia go siedmioma Oscarami i trzema Złotymi Globami. Kanoniczne już dzieło filmowe w reżyserii Davida Lean’a, ukazuje mocno przekoloryzowaną historię powstania słynnego mostu, z jednej strony ośmieszając Japończyków, których owo przedsięwzięcie zdaje się od samego początku przerastać, z drugiej wynosząc na piedestał niezłomnych i kompetentnych jeńców brytyjskich. Film obrazuje również bezsens wojny i towarzyszący jej paradoks. Oto budowa tytułowego mostu, mającego strategiczne znaczenie dla wrogich wojsk, staje się również oczkiem w głowie i punktem honoru charyzmatycznego dowódcy Brytyjczyków, pułkownika Nicholsona (w tej roli niezapomniany Alec Guinness, ten sam, który dwadzieścia lat później wstąpi na drogę Jedi stając się Obi-Wanem Kenobim). Most jest jego sposobem na zachowanie wojskowej dyscypliny w szeregach swych ludzi, lecz również swoistym uhonorowaniem swej dotychczasowej kariery wojskowej i materialną spuścizną dla przyszłych pokoleń. Zainteresowanych tym, do czego będzie gotów posunąć się pułkownik Nicholson, by dopiąć swego, odsyłam do filmu (naprawdę warto). W kontrze do dramatycznych wydarzeń, ukazanych na ekranie, widzom towarzyszy charakterystyczna melodia „Colonel Bogey March”, dziarsko gwizdana przez zniewolonych żołnierzy. Mimo iż od premiery filmu minęło już 60 lat (sam marsz został zaś skomponowany przeszło 100 lat temu), jego motyw muzyczny wciąż pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych w historii kina i jednoznacznie już kojarzy się z tytułowym mostem. Most na rzece Kwai – Legenda w starciu z rzeczywistością Porywająca historia z książki i filmu jest w rzeczywistości jedynie zgrabnie zaprezentowaną fikcją, jednakże autentyczne wydarzenia były niemniej dramatyczne. Wiadomo, że w rzeczywistości nad rzeką Kwai wzniesiono dwa sąsiadujące ze sobą mosty. Pierwszy z nich był drewniany i służył jedynie tymczasowemu dostarczeniu materiałów niezbędnych do budowy właściwego mostu. Ciekawostką jest fakt, iż stalowe fragmenty tego drugiego, były pierwotnie częścią zupełnie innego obiektu, który został rozebrany, a jego elementy dostarczono do prowincji Kanchanaburi z odległej o 3 000 km Jawy. Nie wdając się zanadto w szczegóły konstrukcyjne obu mostów (które w istotny sposób różniły się od tego, ukazanego na filmie), należy wspomnieć, że faktycznie zostały one zniszczone przez aliantów, jednakże w efekcie bombardowania, nie zaś po zaminowaniu i wysadzeniu przez komandosów, jak wynika z obrazu Lean’a. W wyniku nalotów bombowych, most drewniany został doszczętnie zniszczony (jego pozostałości można obejrzeć w znajdującym się nieopodal Muzeum Wojennym JEATH), zaś w stalowym strącono trzy środkowe przęsła. Dziś w ich miejscu widnieją dwa dźwigary kratownicowe, zdecydowanie większe i różniące się kształtem od pierwotnych elementów. Odbudowa mostu miała miejsce dopiero po wojnie i została wykonana przez Japończyków, w ramach wojennych reparacji. Słynny most w nocnej scenerii, fot. Konrad Korycki Kolejną różnicę stanowi fakt, że obydwa mosty były w regularnym użyciu przez dwa lata po wybudowaniu, zaś filmowy odpowiednik został spektakularnie wysadzony w chwili uroczystego otwarcia. Ciekawostką jest również sama sceneria, w rzeczywistości zupełnie różna od tej, ukazanej na srebrnym ekranie. Powodem owej różnicy jest to, że zdjęcia do filmu nie były robione w Tajlandii, lecz w odległym o ponad 2200 km Cejlonie. Rozczarowujący dla niektórych może być też fakt, że słynna rzeka Kwai nosi to miano od zaledwie nieco ponad pół wieku. Wszystko za sprawą pomyłki Pierre’a Boulle’a, który pisząc o moście na rzece Kwai, w rzeczywistości nigdy na nim nie był. Wiedział jedynie, że Kolej Śmierci przez wiele kilometrów biegnie równolegle do rzeki Kwae i założył, że to właśnie ją przekracza na północ od Kanchanaburi. W rzeczywistości jednak trasa kolei wiedzie nad rzeką Mae Khlung. Po premierze filmu Lean’a powstało zamieszanie, bowiem turyści zaczęli tłumnie odwiedzać Tajlandię chcąc zobaczyć słynny most na rzece Kwai, który w rzeczywistości nigdy nie powstał. Kreatywni Tajowie nie chcąc rozczarowywać przyjezdnych, przemianowali nazwę rzeki. W ten oto sposób, w 1960 roku, rzeka Mae Khlung, na północ od ujścia rzeki Kwae Noi (mała Kwae) stała się znana jako Kwae Yai (duża Kwae). Na krótkim odcinku torów wciąż jeżdżą pociągi, fot. Konrad Korycki Most na rzece Kwai – W szponach komercji Współcześnie, z 415 km Kolei Birmańskiej, w ciągłej eksploatacji pozostaje odcinek długości 75 km, w którego skład wchodzi także słynny most. Nieprzyjazny teren, nadal usiany zapomnianymi grobami budowniczych kolei (wielu z nich, zwłaszcza cywili, było chowanych wzdłuż linii kolejowej), obecnie stanowi o jej atrakcyjności turystycznej. Piękna widokowo trasa wraz z mostem, będącym już ikoną popkultury, cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem turystów. Przyglądając się dziś mostowi na rzece Kwai, opanowanemu w znacznej mierze przez pieszych, trudno uzmysłowić sobie krwawą historię, która się z nim wiąże. Zalążek autentyczności można poczuć w chwili, gdy słyszymy gwizd nadjeżdżającego pociągu, który z wolna, w pełnym majestacie wtacza się się na żelazną konstrukcję. Dopiero gdy widzimy roześmiane twarze turystów machających z jego okien, powraca świadomość, że niegdysiejsza Kolej Śmierci, dziś w znacznej mierze została oddana we władanie komercji. Będąc w okolicy mostu, warto wstąpić do leżącego w bliskim sąsiedztwie, wspomnianego już Muzeum Wojennego JEATH (jego nazwa wywodzi się od pierwszych liter angielskich nazw krajów, uczestniczących w budowie Kolei Birmańskiej – Japonii, Anglii, Australii/Ameryki, Tajlandii oraz Holandii). Prowadzona przez tajskich mnichów placówka upamiętnia cierpienie budowniczych kolei i pozwala zwiedzającym lepiej zrozumieć krwawą ofiarę, którą ponieśli. Będąc w Kanchanaburi można odnieść wrażenie, że filmowa legenda przegrywa w starciu z rzeczywistością. Most nigdy nawet nie przypominał konstrukcji znanej z filmu, a po wojnie utracił również swój pierwotny kształt. Niesławna Kolej Śmierci stała się niczym więcej, niż kolejną atrakcją turystyczną. Nawet rzece nadano nowe miano, by pasowała do zgrabnie usnutej opowieści. By uciec od przytłaczającego, komercyjnego zgiełku, polecam udać się na pobliski Cmentarz Wojenny. Spacerując między nagrobkami tysięcy spoczywających tam młodych mężczyzn, warto uświadomić sobie, że w spopularyzowanej przez film historii, najważniejsze nie są detale, lecz przesłanie ukazujące bezsens wojny, idące z nią w parze okrucieństwo i najwyższe poświęcenie jej uczestników. To zaś było aż nazbyt rzeczywiste. Na Cmentarzu Wojennym, fot. Michał Wochniak Tekst: Konrad Korycki Autorem części zdjęć jest Michał Wochniak, autor bloga The Bridge on the River Kwai: Directed by David Lean. With William Holden, Alec Guinness, Jack Hawkins, Sessue Hayakawa. British POWs are forced to build a railway bridge across the river Kwai for their Japanese captors in occupied Burma, not knowing that the allied forces are planning a daring commando raid through the jungle to destroy it.
Dołącz do innych i śledź ten utwór Scrobbluj, szukaj i odkryj na nowo muzykę z kontem Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Czy znasz wideo YouTube dla tego utworu? Dodaj wideo Podobne utwory Występuje także w Ten utwór występuje w jeszcze 5 albumach Podobne utwory Statystyki scroblowania Ostatni trend odsłuchiwania Dzień Słuchaczy Niedziela 30 Styczeń 2022 0 Poniedziałek 31 Styczeń 2022 0 Wtorek 1 Luty 2022 0 Środa 2 Luty 2022 0 Czwartek 3 Luty 2022 0 Piątek 4 Luty 2022 0 Sobota 5 Luty 2022 0 Niedziela 6 Luty 2022 1 Poniedziałek 7 Luty 2022 0 Wtorek 8 Luty 2022 0 Środa 9 Luty 2022 0 Czwartek 10 Luty 2022 0 Piątek 11 Luty 2022 0 Sobota 12 Luty 2022 0 Niedziela 13 Luty 2022 0 Poniedziałek 14 Luty 2022 1 Wtorek 15 Luty 2022 1 Środa 16 Luty 2022 0 Czwartek 17 Luty 2022 0 Piątek 18 Luty 2022 0 Sobota 19 Luty 2022 0 Niedziela 20 Luty 2022 0 Poniedziałek 21 Luty 2022 0 Wtorek 22 Luty 2022 0 Środa 23 Luty 2022 1 Czwartek 24 Luty 2022 0 Piątek 25 Luty 2022 0 Sobota 26 Luty 2022 0 Niedziela 27 Luty 2022 0 Poniedziałek 28 Luty 2022 0 Wtorek 1 Marzec 2022 0 Środa 2 Marzec 2022 0 Czwartek 3 Marzec 2022 0 Piątek 4 Marzec 2022 0 Sobota 5 Marzec 2022 0 Niedziela 6 Marzec 2022 0 Poniedziałek 7 Marzec 2022 0 Wtorek 8 Marzec 2022 0 Środa 9 Marzec 2022 0 Czwartek 10 Marzec 2022 0 Piątek 11 Marzec 2022 0 Sobota 12 Marzec 2022 0 Niedziela 13 Marzec 2022 0 Poniedziałek 14 Marzec 2022 0 Wtorek 15 Marzec 2022 0 Środa 16 Marzec 2022 0 Czwartek 17 Marzec 2022 0 Piątek 18 Marzec 2022 0 Sobota 19 Marzec 2022 0 Niedziela 20 Marzec 2022 0 Poniedziałek 21 Marzec 2022 0 Wtorek 22 Marzec 2022 0 Środa 23 Marzec 2022 0 Czwartek 24 Marzec 2022 0 Piątek 25 Marzec 2022 0 Sobota 26 Marzec 2022 0 Niedziela 27 Marzec 2022 0 Poniedziałek 28 Marzec 2022 0 Wtorek 29 Marzec 2022 0 Środa 30 Marzec 2022 0 Czwartek 31 Marzec 2022 0 Piątek 1 Kwiecień 2022 0 Sobota 2 Kwiecień 2022 0 Niedziela 3 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 4 Kwiecień 2022 0 Wtorek 5 Kwiecień 2022 0 Środa 6 Kwiecień 2022 0 Czwartek 7 Kwiecień 2022 0 Piątek 8 Kwiecień 2022 0 Sobota 9 Kwiecień 2022 0 Niedziela 10 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 11 Kwiecień 2022 1 Wtorek 12 Kwiecień 2022 0 Środa 13 Kwiecień 2022 0 Czwartek 14 Kwiecień 2022 2 Piątek 15 Kwiecień 2022 0 Sobota 16 Kwiecień 2022 0 Niedziela 17 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 18 Kwiecień 2022 0 Wtorek 19 Kwiecień 2022 1 Środa 20 Kwiecień 2022 1 Czwartek 21 Kwiecień 2022 0 Piątek 22 Kwiecień 2022 0 Sobota 23 Kwiecień 2022 0 Niedziela 24 Kwiecień 2022 0 Poniedziałek 25 Kwiecień 2022 0 Wtorek 26 Kwiecień 2022 0 Środa 27 Kwiecień 2022 0 Czwartek 28 Kwiecień 2022 0 Piątek 29 Kwiecień 2022 0 Sobota 30 Kwiecień 2022 0 Niedziela 1 Maj 2022 1 Poniedziałek 2 Maj 2022 0 Wtorek 3 Maj 2022 1 Środa 4 Maj 2022 0 Czwartek 5 Maj 2022 2 Piątek 6 Maj 2022 0 Sobota 7 Maj 2022 0 Niedziela 8 Maj 2022 0 Poniedziałek 9 Maj 2022 0 Wtorek 10 Maj 2022 1 Środa 11 Maj 2022 0 Czwartek 12 Maj 2022 0 Piątek 13 Maj 2022 0 Sobota 14 Maj 2022 0 Niedziela 15 Maj 2022 0 Poniedziałek 16 Maj 2022 1 Wtorek 17 Maj 2022 0 Środa 18 Maj 2022 0 Czwartek 19 Maj 2022 1 Piątek 20 Maj 2022 0 Sobota 21 Maj 2022 0 Niedziela 22 Maj 2022 1 Poniedziałek 23 Maj 2022 1 Wtorek 24 Maj 2022 0 Środa 25 Maj 2022 0 Czwartek 26 Maj 2022 0 Piątek 27 Maj 2022 1 Sobota 28 Maj 2022 1 Niedziela 29 Maj 2022 0 Poniedziałek 30 Maj 2022 0 Wtorek 31 Maj 2022 0 Środa 1 Czerwiec 2022 0 Czwartek 2 Czerwiec 2022 0 Piątek 3 Czerwiec 2022 0 Sobota 4 Czerwiec 2022 0 Niedziela 5 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 6 Czerwiec 2022 0 Wtorek 7 Czerwiec 2022 0 Środa 8 Czerwiec 2022 0 Czwartek 9 Czerwiec 2022 0 Piątek 10 Czerwiec 2022 0 Sobota 11 Czerwiec 2022 0 Niedziela 12 Czerwiec 2022 1 Poniedziałek 13 Czerwiec 2022 0 Wtorek 14 Czerwiec 2022 1 Środa 15 Czerwiec 2022 0 Czwartek 16 Czerwiec 2022 0 Piątek 17 Czerwiec 2022 0 Sobota 18 Czerwiec 2022 0 Niedziela 19 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 20 Czerwiec 2022 0 Wtorek 21 Czerwiec 2022 0 Środa 22 Czerwiec 2022 0 Czwartek 23 Czerwiec 2022 1 Piątek 24 Czerwiec 2022 0 Sobota 25 Czerwiec 2022 0 Niedziela 26 Czerwiec 2022 0 Poniedziałek 27 Czerwiec 2022 0 Wtorek 28 Czerwiec 2022 0 Środa 29 Czerwiec 2022 0 Czwartek 30 Czerwiec 2022 0 Piątek 1 Lipiec 2022 0 Sobota 2 Lipiec 2022 1 Niedziela 3 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 4 Lipiec 2022 1 Wtorek 5 Lipiec 2022 0 Środa 6 Lipiec 2022 0 Czwartek 7 Lipiec 2022 0 Piątek 8 Lipiec 2022 0 Sobota 9 Lipiec 2022 0 Niedziela 10 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 11 Lipiec 2022 0 Wtorek 12 Lipiec 2022 0 Środa 13 Lipiec 2022 0 Czwartek 14 Lipiec 2022 1 Piątek 15 Lipiec 2022 1 Sobota 16 Lipiec 2022 0 Niedziela 17 Lipiec 2022 0 Poniedziałek 18 Lipiec 2022 0 Wtorek 19 Lipiec 2022 1 Środa 20 Lipiec 2022 0 Czwartek 21 Lipiec 2022 1 Piątek 22 Lipiec 2022 0 Sobota 23 Lipiec 2022 0 Niedziela 24 Lipiec 2022 1 Poniedziałek 25 Lipiec 2022 0 Wtorek 26 Lipiec 2022 0 Środa 27 Lipiec 2022 0 Czwartek 28 Lipiec 2022 0 Piątek 29 Lipiec 2022 0 Sobota 30 Lipiec 2022 0 Zewnętrzne linki Apple Music O tym wykonwacy Janusz Gniatkowski 2 430 słuchaczy Powiązane tagi Janusz Gniatkowski ur. 6 czerwca 1928 we Lwowie zm. 23 lipca 2011 w Poraju Piosenkarz, którego nazwisko znajdziemy w każdej encyklopedii muzycznej. Rozpoczął swoją karierę w Polskim Radiu w Katowicach. Był największym idolem publiczności swoich czasów. Stopień jego popularności wyprzedzał epokę. Już w latach 50-tych wypełniał stadiony. Był porównywany do największych piosenkarzy świata, nazywany Wielkim Gniadym, Valentinem polskiej piosenki, bożyszczem kobiet. Charakteryzował go niepowtarzalny, ciepły, o wspaniałej barwie głos, niezwykła plastyczność i łatwość operowania d… dowiedz się więcej Janusz Gniatkowski ur. 6 czerwca 1928 we Lwowie zm. 23 lipca 2011 w Poraju Piosenkarz, którego nazwisko znajdziemy w każdej encyklopedii muzycznej. Rozpoczął swoją karierę w Polsk… dowiedz się więcej Janusz Gniatkowski ur. 6 czerwca 1928 we Lwowie zm. 23 lipca 2011 w Poraju Piosenkarz, którego nazwisko znajdziemy w każdej encyklopedii muzycznej. Rozpoczął swoją karierę w Polskim Radiu w Katowicach. Był największym idolem … dowiedz się więcej Wyświetl pełny profil wykonawcy Podobni wykonawcy Wyświetl wszystkich podobnych wykonawców
Listen to music from Most na rzece Kwai like Marsz, Marsz-1957 & more. Find the latest tracks, albums, and images from Most na rzece Kwai. Playing via Spotify Playing via YouTube
The Bridge on the River Kwai1957 7,6 31 465 ocen 13 891 chce zobaczyć 7,7 11 ocen krytyków {"rate": Strona główna filmu Podstawowe informacje Pełna obsada (35) Opisy (3) Opinie i Nagrody Recenzje (3) Nagrody (32) Forum Multimedia Wideo (1) Zdjęcia (23) Plakaty (70) Pozostałe Ciekawostki (17) Powiązane (2) Newsy (15) {"type":"film","id":31647,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Most+na+rzece+Kwai-1957-31647/tv","text":"W TV"}]} Pełna obsada i twórcy (35) Obsada Twórcy Inne {"ids":[65521,65520,65522,65523,65524,65525,453719,65526,65527,65528,453718,444405,65529,453717,909428,909427,909426,909425,909424]} William Holden Komandor Shears William Holden Alec Guinness Pułkownik Nicholson Alec Guinness Jack Hawkins Major Warden Jack Hawkins Sessue Hayakawa Pułkownik Saito Sessue Hayakawa James Donald Major Clipton James Donald Geoffrey Horne Porucznik Joyce Geoffrey Horne André Morell Pułkownik Green André Morell Peter Williams Kapitan Reeves Peter Williams John Boxer Major Hughes John Boxer Percy Herbert Szeregowy Grogan Percy Herbert Harold Goodwin Szeregowy Baker Harold Goodwin Ann Sears Pielęgniarska w syjamskim szpitalu Ann Sears Heihachirô Ôkawa Kapitan Kanematsu Heihachirô Ôkawa Keiichiro Katsumoto Porucznik Miura Keiichiro Katsumoto Chakrabandhu Yai Chakrabandhu Vilaiwan Seeboonreaung Syjamka Vilaiwan Seeboonreaung Ngamta Suphaphongs Syjamka Ngamta Suphaphongs Javanart Punynchoti Syjamka Javanart Punynchoti Kannikar Dowklee Syjamka Kannikar Dowklee
most na rzece kwai-głosy • pliki użytkownika amajerski przechowywane w serwisie Chomikuj.pl • alt 1 2.jpg, alt 3 4.jpg Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb. Sklep Filmy Filmy Blu-ray Filmy Blu-ray 2d Kino akcji Wojenne Most na rzece Kwai (Blu-ray Disc) Wszystkie formaty i wydania (1): Cena: Opis Opis Zwycięzca 7 nagród Akademi®, w tym za najlepszy film 1957 rokuNiezwykle spektakularny Most na rzece Kwai, laureat siedmiu Oscarów® 1957, w tym za Najlepszy Film, Najlepszą Reżyserię i dla Najlepszego Aktora (Alec Guiness) nadal pozostaje jednym z najbardziej zapadających w pamięć doświadczeń filmowych wszech czasów. Teraz, po raz pierwszy na dysku blu-ray, po cyfrowej renowacji oryginalnego negatywu i odnowieniu dźwięku do jakości zobacz arcydzieło Davida Lean’a w zupełnie nowej jakości Dane szczegółowe Dane szczegółowe ID produktu: 1043771007 Tytuł: Most na rzece Kwai Tytuł oryginalny: The Bridge on the River Kwai Reżyser: Lean David Obsada: Holden William , Hawkins Jack , Hayakawa Sessue , Guiness Alec Producent: Sony Pictures Entertainment Dystrybutor: Imperial CinePix Data premiery: 2011-05-06 Region Blu-Ray: B Język oryginału: angielski Lektor: tak Lektor języki: angielski, polski, czeski, rosyjski, japoński Polski dubbing: nie Napisy: angielskie, polskie, arabskie, czeskie, greckie, węgierskie, chińskie Nośnik: Blu-ray Disc Typ dysku: dwuwarstwowa, jednostronna Liczba nośników: 1 Dźwięk 0 Indeks: 60444493 Recenzje Recenzje Inne tego reżysera Najczęściej kupowane The theme for David Lean's movie "The Bridge on the River Kwai" (1957). Performed on recorder and acoustic guitar. Recorded in the private studio of Cezary N Po raz kolejny zdecydowaliśmy się skorzystać z gotowej wycieczki. Tym razem padło na wyjazd do Kanchanaburi. Kojarzycie film Most na rzece Kwai? To właśnie dramatyczna historia ludzi pracujących w nieludzkich warunkach przy budowie linii kolejowej biegnącej tym mostem posłużyła jako jego scenariusz. Dzień 5, część 1/2 Przedstawicieli firmy, w której wykupiliśmy wycieczkę – Sun Express – spóźnił się 20 minut. W końcu jednak pojawił się poganiając nas nerwowo. Następnie zabrano nas jednym busem, by za dwie ulice kazać nam bez słowa wyjaśnienia wysiadać. Staliśmy wraz z innymi i czekaliśmy nie wiadomo na co. Gdy tak kwitliśmy na chodniku rozglądałam się dookoła. Oto co wypatrzyłam: Armani Suit i Cucci… Trzeba jednak przyznać, że jakościowo garnitury szyją w Bangkoku niezłe, więc może pomysł z nazwą zasłużony? Ekipa z firmy sama chyba do końca nie wiedziała, co z nami zrobić – okazało się, że mają problem z podzieleniem nas na mające dopiero podjechać busy. W końcu jednak z dużym opóźnieniem ruszyliśmy o 7:45. W jednej z mijanych po drodze miejscowości widziałam ciekawostkę – na pasie rozdzielającym jezdnie ustawione zostały stadka koziorożców, żyraf, jelonków i temu podobnych. Skąd ten pomysł? Może miały służyć tylko szeroko pojętej estetyce? Żyrafy jednak nijak mi nie pasowały do tej części świata. Kierowca pruł przed siebie starając się nadrobić stracony czas poprzez omijanie stania na czerwonym świetle – gdy widział, że będzie musiał się zatrzymać, skręcał i omijał tworzący się maleńki koreczek. Po jakiejś godzinie jazdy mieliśmy przymusową przerwę na stacji benzynowej. Na czas tankowania wszyscy musieliśmy opuścić samochód, więc wykorzystując przerwę rozprostowaliśmy kości. Jako że mieliśmy 10 min. postój, wykorzystaliśmy również ten czas na zakup przekąski w postaci pokrojonego i wrzuconego do foliowego woreczka przepysznego melona. Gdy po około 2 godz. dojechaliśmy do Kanchanaburi poznaliśmy od razu naszą przewodniczkę na ten dzień. Nina – tak miała na imię Tajka – była bardzo sympatyczna, pomocna i zorganizowana, jednak miałam ogromny problem ze zrozumieniem co mówi. Mam wrażenie, że Tajowie ogółem – nawet jeśli dobrze znają angielski – są czasem wręcz niemożliwi do zrozumienia. Ich akcent, przedłużanie niektórych sylab, czasami wręcz śpiewne wypowiadanie słów zlewających się w jeden ciąg komplikuje komunikację. Przed Kanchanaburi krajobraz zrobił się nieco pagórkowaty. Widzieliśmy tam liczne plantacje trzciny cukrowej i rośliny, która wygląda trochę jak szeflera. Niestety do tej pory nie udało mi się ustalić, co to też może być. Tajlandia kojarzy się obecnie z kolorowym, egzotycznym krajem pełnym najróżniejszych ciekawostek i względnie bezpiecznym. Ma jednak i ciemne karty w księdze swej historii. Z jedną z tych kart związana jest budowa kolei birmańskiej zwanej „Kolejną Śmierci”. W całą historię wgłębiać się nie będę, bo można by o tym pisać i pisać, ale fragment dotyczący Kanchanaburi warto poznać chociaż w dużym skrócie. Właśnie z tą koleją wiążą się japońskie zbrodnie z czasów II Wojny Światowej. W czerwcu 1942 roku rozpoczęto budowę torów mających połączyć Bangkok z Rangunem w Birmie. Trasa kolejowa miała mieć łącznie 415 km, a budowa zakończyć się miała już na koniec 1943 roku. Do budowy przymuszono ponad 60 tysięcy alianckich jeńców wojennych (Brytyjczyków, Holendrów, Australijczyków i Amerykanów) pojmanych w trakcie walk w Azji i na Pacyfiku oraz około 200 tysięcy w większości zmuszonych do pracy robotników z różnych azjatyckich państw – Birmy, Syjamu (dawna nazwa Tajlandii), Malajów, Indonezji, Indii, nawet Chin. Robotnicy przy pomocy prymitywnych narzędzi musieli karczować dżunglę, przebijać tunele przez litą skałę, kłaść tory, budować mosty i nasypy kolejowe. Niektóre odcinki – np. Hellfire Pass – wykuwane były przez jeńców po 18 godzin na dobę, także w nocy przy kiepskim świetle z pochodni. Spośród pojmanych aliantów przy budowie „Kolei Śmierci” zginęło w sumie ponad 12 tysięcy osób. Przez nadludzki wysiłek, niedożywienie i choroby życie stracili również azjatyccy robotnicy- liczbę tych ofiar brutalnej polityki Japończyków szacuje się na ponad 92 tys.! Dane te zaczerpnięte zostały przeze mnie z tablicy informacyjnej ustawionej przy wejściu na cmentarz wojenny, który odwiedziliśmy w pierwszej kolejności. Cmentarz wojenny Na cmentarzu wojennym pochowano finalnie blisko 7000 alianckich jeńców (z wyjątkiem Amerykanów). Ekshumowane szczątki przeniesiono w to miejsce z wielu innych miejsc niedbałego pochówku rozrzuconych w okolicy budowanego w Tajlandii fragmentu kolei. Ciała Amerykanów zabrane zostały do Stanów i tam pochowane na cmentarzu w Arlington. Azjaci jednak nigdy nie doczekali się podobnego uhonorowania. Grobami na cmentarzu wojennym w Kanchanaburi opiekuje się Komisja Grobów Wojennych Wspólnoty Brytyjskiej. Zadbany teren, z równie przystrzyżonym żywopłotem i podlewaną trawą, wypełniony małymi tabliczkami skłania do refleksji. Mieliśmy tam tylko 15 min. ale wystarczyło to, żeby pospacerować rzędami grobów, za które służą wspomniane niewielkie tabliczki z wyrytymi nazwiskami, datami czy nazwami oddziałów. Przy wielu grobach wbito w ziemię maleńkie sztuczne kwiaty maku. Nie wolno tam stąpać po tych tabliczkach oraz przechodzić nad nimi. Poruszać się można tylko wyznaczonymi alejkami – jak to na cmentarzu, warto okazać szacunek zmarłym i zastosować się do wyznaczonych reguł. Około 4 km dalej, po drugiej stronie rzeki, znajduje się cmentarz Chungkai, na którym pochowano 1700 więźniów. Następnie przejechaliśmy pod Muzeum Wojenne JEATH. Wstęp do muzeum kosztuje 40 bahtów od osoby ( – tyle, co dwie paczuszki pokrojonych owoców na targu. Przed kasą biletową obejrzeć można oryginalną lokomotywę, która ciągnęła po tutejszych torach składy pełnego amunicji pociągu. Muzeum Wojenne JEATH Muzeum założone zostało w 1977 roku przez tajskich mnichów pragnących upamiętnić budowniczych „kolei śmierci”. Nazwa muzeum – JEATH – pochodzi od pierwszych liter nazw sześciu państw związanych z tymi wydarzeniami – Japan, England, America/ Australia, Thailand, Holland. Było to dla nas pierwsze odwiedzane w Tajlandii muzeum. W środku widzieliśmy wiele zachowanych do naszych czasów eksponatów – menażki, hełmy, sztućce, niewybuchy alianckich bomb, a także zdjęcia. Zachowane zostały nawet rowery, samochody i łodzie. Szkoda tylko, że w niektórych zakamarkach było po prostu zbyt ciemno. Przyznam szczerze, że miejsce to mnie nie zainteresowało, nie wciągnęło mimo tak trudnej historii okolicy. Może to dlatego, że przywykłam do muzeów w europejskim rozumieniu tego słowa, gdzie wszystko jest świetnie wyeksponowane, poukładane i opisane, a może dlatego że myślami byliśmy już gdzieś indziej, bo za kilkanaście minut pobliskim słynnym mostem nad rzeką Kwai (a tak naprawdę Kwhae Yai) przejechać miał pociąg. Dużo osób zbiera się, żeby to zobaczyć. Jest to typowa atrakcja dla turystów, ale będąc tak blisko szkoda było to przegapić. Czasu mieliśmy zdecydowanie za mało. Z tarasu w budynku muzeum mieliśmy dobry widok na most i przechadzających się po nim ludzi. A w oddali majaczyła dziwna kolumna. Jak się później okazało, był to słup ustawiony na terenie chińskiej świątyni znajdującej się po drugiej stronie rzeki. Muzeum obejrzeliśmy szybko, po czym pędem udaliśmy się nad rzekę. Pospacerowaliśmy trochę po moście wraz z innymi (im dalej od ulicy tym mniej ludzi, warto więc uwzględnić to przy planowaniu zdjęć). W pewnym momencie zostaliśmy zaczepieni przez jakiegoś chłopaka, który poprosił nas o zdjęcie. Najpierw byłam przekonana, że chodzi o zrobienie zdjęcia jemu, ale chciał wraz z siostrą (dziewczyną?) zdjęcie z nami. Pierwszy raz spotkaliśmy się z takimi prośbami na Sri Lance. Tutaj, w tak turystycznym miejscu zupełnie się czegoś takiego nie spodziewałam… Wszyscy wkoło roześmiani niecierpliwie oczekiwali pociągu. Jedni spacerowali i robili sobie zdjęcia (most dla wygody i bezpieczeństwa turystów wyłożony został płytami), inni robili zakupy na licznych stoiskach z pamiątkami, które swoim kiczem zupełnie przesłoniły powagę miejsca. To uczucie podekscytowania również i nam towarzyszyło, ale wciąż pamiętaliśmy, że nie jest to zwykła atrakcja. Przy budowie tych torów zginęły tysiące ludzi. Każdy podkład kolejowy, każde przęsło tego mostu kosztowało czyjeś życie. Ta rozsławiona przez film „Most na rzece Kwai” długa na 346 m. przeprawa przez rzekę była jedynym żelaznym mostem spośród 300 innych estakad i wiaduktów. Po amerykańskim bombardowaniu z 1945 roku most został uszkodzony, jednak odbudowano go i w tej formie podziwiamy go dzisiaj. Warto zaznaczyć, że pierwotnie w miejscu tym znajdował się most drewniany, jednak w wyniku alianckiego bombardowania spłonął. Pierwsza konstrukcja żelazna powstała zaraz po tym zdarzeniu. Nadszedł wreszcie czas przejazdu. Pociąg miał się pojawić na torach o 10:45, jednak godzina ta minęła, dochodziła już 11:00 (11:10 mieliśmy się spotkać grupą pod muzeum), a pociągu jak nie było tak nie było. W końcu na przejeździe przez ulicę coś się zaczęło dziać. Dróżnik wyszedł na tory z czerwoną i zieloną flagą. Podeszliśmy dopytać go, kiedy będzie pociąg. Mężczyzna odpowiedział tylko, że już. Po chwili usłyszeliśmy, że skład nadjeżdża – zaraz zza zakrętu wyłoniła się lokomotywa. Wróciliśmy na most, na którym projektanci przewidzieli ruch pieszy i co kilkanaście metrów przygotowali platformy, na których można przeczekać przejazd. Niecierpliwie zerkałam na zegarek – czas się nam kończył, a pociąg jak stał, tak stał. Zaczęliśmy się niecierpliwić, bo czasu mieliśmy coraz mniej. Nie wiedzieliśmy, czy dalej stać i czekać, czy jednak spróbować zejść z mostu. Zareagował na to stojący nieopodal chłopak. Okazało się, że jest z Polski i był już wcześniej na tym moście. Według jego słów pociąg miał przejechać bardzo, bardzo powoli. W końcu maszynista otrzymał sygnał – można jechać. Dróżnik pomachał mu zieloną flagą i pociąg rzeczywiście bardzo mozolnie ruszył. Tuż przed mostem jednak ponownie się zatrzymał, tak jakby dawał czas wszystkim maruderom na schowanie się. Ostatni sygnał dźwiękowy i ruszył. Z okien wyglądali ciekawscy turyści, którzy zdecydowali się na przejazd, z platform z kolei patrzyli na skład pozostali, których zadowolił widok z zawieszonych nad wodą platform. W pociągu Gdy już przejechał, udaliśmy się biegiem na miejsce zbiórki. Nina akurat tłumaczyła, gdzie ruszamy dalej. Kolejnym punktem programu miał być przejazd dalszą częścią „Kolei Śmierci”. Wszyscy szybko zebraliśmy się do busa, by po kilkunastu minutach być na jakimś prawie zapomnianym dworcu kolejowym. Jako że zadeklarowaliśmy przejazd z biletem „special”, musieliśmy go sobie kupić. Kosztował 150 bahtów (niecałe 18 zł), w cenę wliczone było miejsce siedzące oraz napój. Nie wiem czemu, ale od rana marzyłam o gorącej herbacie… W cenie biletu normalnego jest tylko przejazd, bez gwarancji miejscówki. Nina jeszcze przed wejściem do pociągu próbowała całej grupie wyjaśnić, co gdzie i jak. Niestety wiele z tego nie zrozumiałam, ale po twarzach pozostałych członków grupy widać było, że nie tylko ja mam ten problem. Najwięcej rozumieli chyba Niemcy, którzy siedzieli obok nas. Jak się później okazało, jeden z nich ma babcię w Olsztynie. Wspominał, że każdy pobyt w Polsce kojarzy mu się głównie z pochłanianiem ogromnych ilości jedzenia :) Rozmowę przerwała nam Nina naklejając do posiadanych już naklejek (każdy uczestnik zorganizowanej wycieczki jest „oznaczony”) jeszcze jakąś zieloną przylepkę. Okazało się, że były to nasze numery miejsc w pociągu. Bilety specjalne zakupiła spora część grupy, razem z Niemcami siedzieliśmy naprzeciwko. Pozostali, którzy wykupili zwykłe bilety, jechali w innym wagonie. Razem z nami była Nina. Co chwilę podpowiadała, po której stronie powinniśmy zobaczyć jakiś widok, sama robiła zdjęcia, podsuwała pomysły. Podkreśliła, że zachwycona jest naszym aparatem. Sprzęt, który mieliśmy kosztował nas wiele wyrzeczeń i czasu, ale mogę sobie tylko wyobrażać, jak bardzo drogi był dla zwykłego mieszkańca Tajlandii przy tamtejszych zarobkach… Jechaliśmy coraz wyżej i wyżej, robiło się coraz piękniej. Za oknem palmy ustąpiły miejsca ogromnym lasom bambusowym pochylającym się nad wijącą się pod nimi rzeką. Gdzieniegdzie widziałam zwisające z gałęzi gniazda wikłaczy. Momentami naprawdę można było zapomnieć o wszystkich ofiarach, które straciły życie przy budowie tych torów. W trakcie przejazdu otrzymaliśmy wodę oraz kawę/ herbatę do wyboru. Obsługa pociągu montowała pomiędzy siedzeniami stoły, które na szybko wycierane były jakąś szmatą. Stoliki te chwilę wcześniej wyciągane był spod siedzeń. Po 50 min. nasza wycieczka się skończyła. Wysiedliśmy z wagonu w polu, wsiedliśmy do czekającego już na nas busa i pojechaliśmy na obiad, który był wliczony w cenę wycieczki. W restauracji przy drodze podano nam kurczaka z warzywami i ryżem oraz smażone jajko na białej kapuście, napój należało dokupić. Za 50 bahtów skusiliśmy się na tajskie piwo Chang. Obiad nie zakończył naszego wyjazdu, wciąż czekały na naszą grupę kolejne atrakcje. Po części dotyczącej Kanchanaburi czułam jednak ogromny niedosyt. Szkoda, że organizatorzy wycieczki przewidzieli na to miejsce tak niewiele czasu. Niby można było coś zobaczyć, ale zabrakło mi tam chwili na zastanowienie się, na przemyślenie wydarzeń z nie tak dawnej w końcu historii. Z jednej strony wygodne było to, że o nic nie musieliśmy się martwić, jednak w tym przypadku polecam zorganizowanie zwiedzania Kanchanaburi na własną rękę. Rocznik 86. Zarażona podróżniczym bakcylem od ponad 20 lat, raczej bez szans na wyleczenie. Lubiąca ciepełko miłośniczka Azji Południowo-Wschodniej oraz paradoksalnie… Islandii. W wolnej chwili zajmuje się swoimi pozostałymi pasjami jakimi są rośliny owadożerne oraz amatorsko fotografia. Cztery kroki do udanego urlopu: wyszukaj lot... ... wypożycz samochód... ... zminimalizuj swoją odpowiedzialność w razie uszkodzenia auta i ciesz się wyjazdem! Listen to Most na rzece Kwai online. Most na rzece Kwai is an English language song and is sung by Janusz Gniatkowski and Malcolm Arnold. Most na rzece Kwai, from the album Polskie przeboje (1955-1960), Vol.3, was released in the year 2017. The duration of the song is 2:39. Download English songs online from JioSaavn. Loading Footer. Browse.
Strona główna Filmy Most na rzece Kwai Zwiastuny Most na rzece Kwai Most na rzece Kwai Oficjalny zwiastun / trailer nr 1 The Bridge on the River Kwai19572 godz. 41 żołnierze w niewoli mają zbudować dla Japończyków most. Ich dowódca, chcąc udowodnić wyższość moralną i techniczną Brytyjczyków, osobiście nadzoruje przebieg HoldenAlec Guinness
W cyklu BILET DO KINA zapraszamy na nagrodzony siedmioma Oscarami klasyk kina wojennego w reż. Davida Leana - „Most na rzece Kwai” Start o godz. 20:00.
Tekst piosenki: Most na rzece Kwai Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Halo! Słoneczko świeci już,Halo! Wyszło zza gór i mórzJohnny! Ojczyste strony,Miasteczko twoje,W dolinie wśród wzgórzHalo! Słoneczko świeci nam,Halo! Dziewczyno pójdziesz w tanJohnny! Twój druh dozgonnyI wina pełny już czeka cię dzbanJohnny! Słoneczko świeci znów,Johnny! Wróciłeś z wojny zdrówJohnny! Ojczyste strony,Miasteczko twoje,W dolinie wśród wzgórzJohnny! Słoneczko świeć, świeć, świećHalo! Piosenko nieś się, nieśJohnny! Niech serce dzwoni,Niech serce śpiewa szczęśliwą swą pieśń Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Andrzej Dąbrowski - (ur. 13 kwietnia 1938 w Wilnie) – polski muzyk, piosenkarz, wokalista jazzowy, perkusista, kompozytor; dziennikarz, fotografik, autor tekstów piosenek, a także kierowca rajdowy (wicemistrz Polski w rajdach samochodowych w 1957). Jest absolwentem krakowskiego Liceum Muzycznego oraz Wydziału Instrumentalnego Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Krakowie (w klasie perkusji Józefa Stojki). Od 1981 r. honorowy członek Związku Profesjonalnych Muzyków w Fort Worth w Teksasie. Read more on Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki Andrzej Dąbrowski (4) 1 2 3 4 0 komentarzy Brak komentarzy .
  • qhmig2z72w.pages.dev/380
  • qhmig2z72w.pages.dev/61
  • qhmig2z72w.pages.dev/162
  • qhmig2z72w.pages.dev/856
  • qhmig2z72w.pages.dev/885
  • qhmig2z72w.pages.dev/942
  • qhmig2z72w.pages.dev/896
  • qhmig2z72w.pages.dev/840
  • qhmig2z72w.pages.dev/706
  • qhmig2z72w.pages.dev/455
  • qhmig2z72w.pages.dev/517
  • qhmig2z72w.pages.dev/547
  • qhmig2z72w.pages.dev/193
  • qhmig2z72w.pages.dev/825
  • qhmig2z72w.pages.dev/57
  • most na rzece kwai nuty